niedziela, 23 marca 2014

"Baczyński" - o poecie czy bohaterze?

"Baczyński"


Produkcja: Polska
Reżyseria: Kordian Piwowarski
Scenariusz: Kordian Piwowarski
Premiera: 15 marca 2014 r.










Niecierpliwie czekałam na ten film. W końcu bohaterem miał być mój poeta-bohater, chłopiec o niezwykłej wrażliwości i głowie pełnej metafor. Poeta, który otworzył mi oczy na piękno słowa i mnogość jego wykorzystania, młodzieniec, który udowodnił swoim życiem, że poezja odnajdzie swoje znaczenie zawsze i wszędzie. Spodziewałam się obrazu-hołdu, wzruszającej opowieści o młodym marzycielu poległym w imię honoru. Zobaczyłam coś pomiędzy… i uczucia też mam w stosunku do tego mieszane.
Mateusz Kościukiewicz w roli Krzysztofa głównie milczy, patrzy, myśli i bije się z uczuciami. Film budowany jest na trzech płaszczyznach – są to migawki historyczne i wspomnienia ocalałych, współczesnych poecie towarzyszy, będące osią konstrukcyjną filmu, współczesny slap poezji Baczyńskiego, będący podkładem dźwiękowym filmu dostosowanym do następujących po sobie wydarzeń i nieco chaotycznie zobrazowana historia o życiu samego poety.
Do mnie najbardziej dotarła czarno-biała warstwa poetycka, sam obraz wydał mi się płaski, jednowymiarowy,  jakby bez charakteru. Dynamiczne przecież wydarzenia wojenne zostały przedstawione w sposób flegmatyczny, a udział Baczyńskiego w potyczkach jedynie delikatnie zaznaczony – nie walczył, szybko zginął i chwała mu za wiersze – taki morał wyniosłam z takiego przedstawienia postaci.
Jednak mnie osobiście interesuje postać Baczyńskiego, jako poety, a nie jako bohatera wojennego i tu reżyser spisał się w miarę dobrze. Chwytające za serce wiersze, znakomicie dopasowane do sytuacji, w jakich znaleźli się bohaterowie były wręcz we wstrząsający sposób przedstawione przez recytatorów. Pojawiające się w filmie piosenki, do których słowa napisał Baczyński znakomicie odlazły swoje miejsce w obrazie. Osobiście uważam, że oparcie historii poety na jego twórczości pokazanej wprost było najlepszym sposobem okazania mu szacunku, a że wiersze są genialne, idealnie osadzone w zawierusze wojennej nie było to zadanie trudne.
Podsumowując, sam film jako całość mnie nie ujął, nawet chyba rozczarował. Jednak sama treść wierszy w połączeniu z ciepłymi głosami recytatorów mnie urzekła – to jednak zasługa samego „Krzysia”, a nie Kordiana Piwowarskiego…
To był zdecydowanie film o poecie, a nie patriotyczne dzieło kinematograficzne, sławiące bohatera. O poecie, który musiał zmierzyć się z czymś, co napawało go obrzydzeniem i lękiem, ale stało się przykrą koniecznością. O poecie, który do samego końca pozostał natchnionym, nawet w obliczu nieuzasadnionej krzywdy i niezawinionej śmierci. O poecie, który był prawdziwym wieszczem…
Moja ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz